człowiek bez imienia
jak pieknie
wszystkie metki zerwane
niczego nie chciał
im bardziej niepotrzebny
tym bardziej wolny
blues o siwych włosach
i wiatr raz w twarz raz w plecy
mieszkał na tratwie jak nigdzie
woda zatarła nazwy
dobrze że chmury o nic nie pytały
/Długo chodziłem
po zamarzniętych gotlandzkich polach.
Jak okiem sięgnąć żadnego człowieka.
Gdzieś w dalekim świecie
są ludzie, którzy rodzą się, żyją i umierają
w ciągłym ścisku.
Być zawsze na widoku - żyć
gdy rój oczu dokoła -
to musi dać szczególny wyraz twarzy.
Twarzy pokrytej mułem.
Gwar wznosi się i opada
podczas gdy oni dzielą między siebie
niebo, cień i ziarnka piasku.
Ja muszę być sam
dziesięć minut rano
i dziesięć minut wieczorem.
-Bez programu.
Wszyscy stoją w kolejce do wszystkich.
Wielu.
Jeden./
Tomas Transtromer SAMOTNOŚĆ I
/Tu byłem bliski śmierci, jednego wieczoru, w lutym.
Samochód wpadł w poślizg i sunął w poprzek
po złej stronie drogi. Jadący z przeciwka-
ich światła- byli coraz bliżej.
Moje imię, moje dziewczyny, moja praca,
wszystko to zostało za mną i w ciszy oddalało się
coraz bardziej. Byłem bez imienia
jak chłopiec na podwórku szkolnym, otoczony przez wrogów./
Wszystkie trzy dobre
/im bardziej niepotrzebny
tym bardziej wolny/
to jest pewien rodzaj egoizmu i na pewno wybitny egocentryzm...
to smutne, beznadziejne NIC,
to przykre, jakoś nakręca mnie ten wiersz, te trzy wiersze...
tylko wolności tu nie czuję
zygzak