namalowałeś mnie na białym płótnie
z odcieniami uśmiechu
nie przeraziła karykatura
zdziwiło ujęcie
wszystko miałam
nawet język giętki
chwaliłeś dobrą perspektywę
uwierzyłam
zstąpiłam z obrazu
pachnąca terpentyną olejami
naiwnością
teraz chcesz mnie zamalować na szaro
za późno malarzu
nawet czerń zdarzeń nie zniszczy tego dzieła
cielesna materia sztuki
to nie martwa natura