bo aura sprzyja
to jakaś fobia bez psot i figli
za szybą stworzyć odległy obraz
to jakaś mania może to faux pas
a pomyśl czasem
choć czasem szkoda gadać do lustra
i czekać srebrny kandelabr świecy
choć wtedy rzucasz w diabły chimery
które nie dają
zasnąć do rana bo w piersiach zgrzyta
a miał być oddech rytmiczny czasem
gdy dziś została pamiętna płyta
czarna z winylu
którą do rana kręciła miłość
ubrana w słowne bez słów spojrzenia
i przemoknięte zaszklone oczy
i żadnej szyby
już nie pamiętasz która przed chwilą
dzieliła przeszłość od chwili przyszłej
bo ona czeka pójścia na całość
aby zostało
co miało zostać
Andrzej Feret