"Przytulę panią w pewnym wieku,
gdzieś między "jestem" a "odchodzę",
dopóki jeszcze jest w człowieku
zapowiedź rannych wypogodzeń.
Przytulę mocno, zamaszyście,
by zabłądziły w cieple dłonie
tak jak przytula ziemia liście,
gdy się zabarwią pierwszym szronem.
Fotelem będę rozbujanym
jak morze, które łzawym okiem
buduje ze wzburzonej piany
pałac z milionem gwiezdnych okien.
Nie spocznę nim nadejdzie wiosna
z figlarnym śmiechem: oto jestem,
a cień na ścieżce moją postać
zamieni w nadchodzące szczęście."