Nie było nikogo blisko

Cytra

w moim wierszu tej nocy była sama
nikt nie dotykał jej rąk nie sięgał ust
była zimna pusta
twarz wydłużała się w psi pysk
wargi wykrzywiał grymas żałości
 
przebiegła przez wszystkie wersy
Bóg wie czego szukała
śpiący wśród klątw i skowytu psów
słyszeli jej serenadę przez łzy
 
niektórzy wychodzili na balkon
licząc że może noc skona
zapłonie wreszcie wschód
wtedy włoży w ten żar ramiona
ujarzmi niespokojną naturę
 
gdy ptaki otworzyły swe gniazda
i pierwszy tramwaj rozgrzał szyny
wybiegła z ostatniej strofy
porzucając zmartwienia
 
ułożyłam je między zmarszczki
na czole
tam już jak na korze drzewa

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 13 grudnia 2020
anonim