samotnym psie

Sercem Ku Wiośnie

kręcąc się, szedł do własnej drogi

a żyłka prysła, kulejąc bez nogi

uszedł, co kilka metrów; malej

używając wzroku, własnego węchu, po zmroku;

 

a wokół pustynne szlaki dookoła

na samym krańcu języka, zero się w znaki woła

 

i idąc tak dalej, wchodzi bez przerwy

kroczy powoli, po uszkodzonej kości, ponury w nędzy

rozerwało ją na strzępy! lecz mimo to, lęk, nie wnosi 

 

za nim jakby z swym panem; słońcem unosi

i komu ten pies był, co śpiewa, gdy ta na rękach ponosi

 

..tuli do swego ogona

nie on, nie ona, swój los, o w łono pokonam stale...

 

nie ma już sił, bo skamielina

brakuje ciepła, idzie i zima

nie ma żywych wśród was

asfalt, cisza i znowu jak las

 

zatyka węch w piersi, psie młodym - zuchwale 

każdym chciał tylko, dotrzeć do wody całym

uciszyli nawet wspomnienia

wszystko co było, nie ma!.

 

- nie szczeknął nawet za głód,

jedynie dotrwać, tym bódł!

- tą szczęką nie miłą, czemu wyrosłeś oh! mogiła-

ta warta, - zdradliwa hołota, czemu chłosta,

ostatnia riposta

 

pomsta rzuconej w Sprawiedliwości

o kości, i nici fałszywe; się pomści

 

Dawid „Dejf” Motyka

 

Sercem Ku Wiośnie
Sercem Ku Wiośnie
Wiersz · 21 grudnia 2020
anonim