jestem z tamtego czasu
zawsze będę w odcieniach szarości
kolorowe ptaki lśniły zbyt wysoko
granice zacierały barwy
zostaną w głowie tak czy inaczej
popiół i ocet
trudno w to teraz uwierzyć
betonowe schody biegły do góry
słońce nagrzewało je tak samo
byliśmy wtedy młodzi
bardziej wolni im bardziej zamknięci
szare wspomnienia błyszczą tęczą
gdy za wiele otwartych drzwi
drogi plączą się w supły