przemijanie z tobą w tle
droga w szpaler do atłasu nie odejdziesz
tak po prostu odejdź dzisiaj
więcej nie proś?
i uspokój szkielet czasu oddaj klucze
zerwij ze mną?
nie krzycz kiedy umrę w tłumie
zapal świecę
a gdy umrę to pamiętaj mą brawurę
szczęście wykopane pomijane w bladolice pocałunki
nie proś więcej i trzymając na uboczu
odejdź zerwij ten bałagan
stań przed Bogiem
i nie dziękuj kiedy piasek spłynie
zasnąć wiecznie
przekręć klucze w górnym zamku
zerwij kontrakt
a ten dolny trzymaj w dłoni
na uboczu
nie proś więcej tylko proszę
wytrwaj ze mną aż do końca
nie ustąpię gdy wyzionie ducha czas zerwany
nie przepraszaj żartem kiedy jest bałagan
bo uświerknąć można fajtnąć sercem rozedrganym
pójść do piachu gdzie nie będzie więcej Boga kalendarza
nie pogardzaj tymi co nie mogli sprostać Bogu
Jego zadaniu o wieczności i o grzechu
kiedy owoc oni w raju obrywali
świat przystaną bo Bóg kopnął miłość w kalendarzu
i doprawdy nie wiem po co każde czułe jest wyznanie?
kiedy stajesz wierszem w oczach ja doprawdy się uśmiecham!
30 grudnia, 2020
fb: Andrzej Feret