kiedy motyle skończyły swoją misję
porzuciłam lirykę pełną westchnień
zajęłam się polityką
chociaż mówili - złe wiersze
niewiele warte
politycznie niepoprawne
niebezpieczne
nie przejmowałam się poziomem tej poezji
utożsamianej z błotem
mówili zamknij się ropucho!
pisane źle wyostrzonym piórem satyry
gniewem wzniecały pożary
co we mnie wstąpiło?
przecież mogłam grać lesbijkę kocham kobiecość
mogłam też udawać Żydówkę to nic strasznego
od dawna jadam czosnek
rasistkę bo uwielbiam swoją białą skórę
przez przekorę potknęłam się o własne nogi
i poczułam się ofiarną owcą
do ołtarza zbliżył się naczelny
wyglądał jak Mojżesz
błysnęło ostrze
- bardzo bolało
chciałabym to wszystko wyrwać z pamięci
ale przy tym wspomnieniu brakuje mi tchu
płuca fałszują
jakby zachłysnęły się wirusowym dechem
chyba za długo uginałam się od nie swoich win
a zło węszyło
nie pomyślałam że w tle czai się bezsens