ziarno głodu zasiane jak dym
przemieszcza się wzdłuż wiatru
aż ktoś przełoży ziemię z chmur
wzrośnie do siebie jak puste dłonie
blaskiem niespełnionych próśb
wiem że wiesz
będziemy szli przez obrazy
łagodną geometrię kantów
do miejsc które i tak zostaną
ukryte
aż linie zbiegną się jak nóż
przecięty węzeł uwolni błysk
powiedz to
słowa sypią się przez piach
w spadającej ze schodów
klepsydrze
nie czekaj na mnie