gryziemy razem orzechy chrupiące
rozpływają się w ustach wiem, nie opuścisz mnie
podsuwasz krzesło abym nie upadła
tylko żywa tworzę obraz
takich jak ja
stoi tysiące na przystankach
czekają czekają
nigdy nie widziałam tak długiej kolejki antychryście
a jak mam cię nazwać
moja skóra oczy dłonie
chcą się zestarzeć na krześle
znów podsuwasz
iluzja że nie istniejesz wypełnia moje dni
zastanawiam się w której sukience oddam ostatni uśmiech