Absolutum dotknij Mnie na sen przędzie
gdy rakiety śnieżne w ziemię, on wracam tu, to po siebie
gdy czoło o czole się zryczało w kuleczkę małą, okrąglejszą o poduszeczkę
ty w kulę wątło najgrubiej wrosło wyniosłą apowietrznie przyciągało
i serem amciu się światło otoczy z obdarowało światu zjawisko zjawiło o twe ciało ufiltruje
wtedy ci uciekinierzy o pomsty warkot strzech odczepianych za w pamięci w bramy upadli bez Mamy
I niech odnawia, nie, nie chcieli w:
do wykonało się brakuje- nim odechce .uje.
- Wykidajło ty ohydo, strumieniami deszczu zabłysnęli w owinięty turbanem hostess gęstwin wideł chmieli Amen.
...i skoczył wreszcie w drewnianym w kuluary za błazny w cieni Kani
- wal - walą w mojej pościeli, płyń, promień promieni słońca radości dla w Miłości Oazy królować bez końca -
Ten płomień o płot zawidniał, zachwycał niczym Moje u spojrzenia duszy
Boski brat - bat Krynicy Zdrój siadł, a miał zachwycić - historię pisać
o ich troje, - stój - strój - konsternacji konsternuje w zbrój, nie właściwym najwłaściwszym, KONIEC
w gnój, i nie dramatu kwiatka stu.
A ładna chatka, tu za dwóch, ta w bratka
Spadły z pały jedynymi grały - tchnieniem ujścia w podejścia z otoczenia, a ja w okien za wczas widniały, wiekuiste w liście cieście wiśnia zapłynie z mleka
w tej kminie i zawiśnie winie
za włosie oszczekane obrażenia, wyznane tu w ruinie, runie przecie, padł, o alarmy tu, wrzask | i pije - rzeka płynie
Dawid „Dejf” Motyka