Świat umarł, zostaliśmy sami
Jeruzalem – nie zapomnimy
Tu byłem – krwią swoją ciecz ciepła lepka
Mazał po asfalcie buntownik różowy i w róż
Odpłynął
Zostaliśmy sami, tylko w górę głowy
Nogi ręce piersi i
Lećmy stąd świętym wiatrem
(słońce twarz praży)
i lećmy
Ptaki