gdy pytasz o nas - cykl altankowy

Andrzej Feret

gdy pytasz o nas - cykl altankowy

 

 

I.


aseksualnie? wystarczy dość
coś co by nieco musiało ruszyć
więc oprócz słów musiało wtedy
musiało wtedy na full poruszyć

pieszczone chęcią małe foux pasa
dłonią co nieco wzmaga potęgę
i taka wstępna cudowna gra
niczym nie kłamie postawi obfit

to potem zagra bezwiednie w myśl
i na rutynie nie mimochodem
bez złych intencji twardo ma stać
i nie przypadkiem zakończyć pozew

masz udział znaczy i chcąca chęć
w ten twardy zamysł bez złych intencji
i tak specjalnie, aby potem
osiągnąć rozpęd niemimowolnie

 

II.


do knajpki przyjść na kawę czarną
całkiem spokojnie razem posiedzieć
czarnym welonem z cukrem białym
można pomyśleć siedzieć i siedzieć

z niewymyślonym spotkanym tak
że nigdy dosyć złego nie spotkasz
kłębkiem się potem rzucić w pościel
i w kłębku razem ze sobą zostać

posplatać dłonie umiejętnie
aby wersetem wiersza rekwizyt
rozegrał zapach wspólnego tak
wspólnego potem w nieustępliwość

co jest nad granią wspólnego tak
karmazynowym płomieniem zmysłów
pomarańczową ostatnią skrą
… i szklanką whisky
… być może czystą

 

III.

 

siostro sikorko i pieszczoty

powiedz, że zawsze ładna jesteś a
przy kolacji słodko rozmawiasz
gdy jak co wieczór jedna wciąż jesteś

ale po czemu jednym szczęściem
słucham łagodność jak mam co wieczór
i nie odpinać podła wróżko
powiedz, gdy wrócę tam są emocje

na słodkiej ramie tytoń pali
na fajce pyka, pyka z fajeczki
powiedz wrócę będziemy sami
wieczór tak tęskny niech się rozzłoszczę

skoro poezja jest pośród strof
może skutecznie będziemy sami
a może krew silnych emocji
łatwo nagością wzbudzi pragnienie

 

IV. gdy pytasz o nas

 

I. pelargoniami w oknach stokrotką

 

może czekanie… dotrwam to wiedz

że kawał serca kawał milczenia

całym szeregom położysz cień

szczyptą legendy rzucisz za siebie

 

w wielkiej ilości to wielkie bum

do gołej ziemi koncept krotochwil

dowcip polega na tym, że tłum

zszarzeje w czernie w greps anegdoty

 

a buła wielka buławy gag

na wielkiej liczbie przełoży fragment

który wyrocznie piszą w bon-mot

a cień dogoni cieniem swój cień –

siup!

 

grypsy już wiszą krzyna to greps

a dykteryjka płomyczkiem żarzy

chansonnier kręci stój nie chciej iść

chanson –

chanson de gest

chanson de gest

 

Madame –

chanson de toile

chanson de toile

 

II. a jednak milczę usprawiedliwiam

 

kochałem ciebie a rzecz zbytek

wciąż niedorzecznie tragicznie pląta

kochałem jakże lecz guzełek

na rozwiedzionej powierzchni błąkał

 

w przestrzeń numer bez złudzeń skromnie

nie błogosławił rzeczy wybranych

marny towarzyszy nadużycia

normalnie zawieszał ból wykańczał

 

więc dziś nie szukam wodnianych fos

wodę sam cierpnąc złotem wypuszczę

przeszkadzającym dam w jeden ząb

głąb kapuściany i zwiędłe liście

 

bez granic cnotę po poświęcam

w czasach, gdzie norma rzecz niezbyteczna

tam nadużycie karany kształt

jakże się zgniewam jakże odpłacę

 

17 stycznia, 2021

Andrzej Feret

 

 

 

Wiersze publikowane:

 

Andrzej Feret | Facebook

 

Forum - Poezja - Altanka - Kołysanka, czyli portalowy Dekameron i nie tylko - Portal Pisarski (portal-pisarski.pl)

 

 

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 17 stycznia 2021