gdy pytasz o nas - cykl altankowy
I.
aseksualnie? wystarczy dość
coś co by nieco musiało ruszyć
więc oprócz słów musiało wtedy
musiało wtedy na full poruszyć
pieszczone chęcią małe foux pasa
dłonią co nieco wzmaga potęgę
i taka wstępna cudowna gra
niczym nie kłamie postawi obfit
to potem zagra bezwiednie w myśl
i na rutynie nie mimochodem
bez złych intencji twardo ma stać
i nie przypadkiem zakończyć pozew
masz udział znaczy i chcąca chęć
w ten twardy zamysł bez złych intencji
i tak specjalnie, aby potem
osiągnąć rozpęd niemimowolnie
II.
do knajpki przyjść na kawę czarną
całkiem spokojnie razem posiedzieć
czarnym welonem z cukrem białym
można pomyśleć siedzieć i siedzieć
z niewymyślonym spotkanym tak
że nigdy dosyć złego nie spotkasz
kłębkiem się potem rzucić w pościel
i w kłębku razem ze sobą zostać
posplatać dłonie umiejętnie
aby wersetem wiersza rekwizyt
rozegrał zapach wspólnego tak
wspólnego potem w nieustępliwość
co jest nad granią wspólnego tak
karmazynowym płomieniem zmysłów
pomarańczową ostatnią skrą
… i szklanką whisky
… być może czystą
III.
siostro sikorko i pieszczoty
powiedz, że zawsze ładna jesteś a
przy kolacji słodko rozmawiasz
gdy jak co wieczór jedna wciąż jesteś
ale po czemu jednym szczęściem
słucham łagodność jak mam co wieczór
i nie odpinać podła wróżko
powiedz, gdy wrócę tam są emocje
na słodkiej ramie tytoń pali
na fajce pyka, pyka z fajeczki
powiedz wrócę będziemy sami
wieczór tak tęskny niech się rozzłoszczę
skoro poezja jest pośród strof
może skutecznie będziemy sami
a może krew silnych emocji
łatwo nagością wzbudzi pragnienie
IV. gdy pytasz o nas
I. pelargoniami w oknach stokrotką
może czekanie… dotrwam to wiedz
że kawał serca kawał milczenia
całym szeregom położysz cień
szczyptą legendy rzucisz za siebie
w wielkiej ilości to wielkie bum
do gołej ziemi koncept krotochwil
dowcip polega na tym, że tłum
zszarzeje w czernie w greps anegdoty
a buła wielka buławy gag
na wielkiej liczbie przełoży fragment
który wyrocznie piszą w bon-mot
a cień dogoni cieniem swój cień –
siup!
grypsy już wiszą krzyna to greps
a dykteryjka płomyczkiem żarzy
chansonnier kręci stój nie chciej iść
chanson –
chanson de gest
chanson de gest
Madame –
chanson de toile
chanson de toile
II. a jednak milczę usprawiedliwiam
kochałem ciebie a rzecz zbytek
wciąż niedorzecznie tragicznie pląta
kochałem jakże lecz guzełek
na rozwiedzionej powierzchni błąkał
w przestrzeń numer bez złudzeń skromnie
nie błogosławił rzeczy wybranych
marny towarzyszy nadużycia
normalnie zawieszał ból wykańczał
więc dziś nie szukam wodnianych fos
wodę sam cierpnąc złotem wypuszczę
przeszkadzającym dam w jeden ząb
głąb kapuściany i zwiędłe liście
bez granic cnotę po poświęcam
w czasach, gdzie norma rzecz niezbyteczna
tam nadużycie karany kształt
jakże się zgniewam jakże odpłacę
17 stycznia, 2021
Andrzej Feret
Wiersze publikowane: