najedź na mego obwarzanka
coś z twego nie pozna to ma
kij w mrowisko i niech leci ćma
nie właściwa stała się ma wyrocznia
każdy kto wejrzy się w płomienia
niech nie ma co karze się wymazać
pejzaż miast zechciał swym budyniem
to któremu zmienię jemu czy mojemu
całkiem nalej mi tu z rodzynkiem do pełna
warzyłem trochę, co byłem z Włochem
kaszubskich Mazur mi się zachciało
po wojnie, wielu widziało, ale nie tęga
i dramaturgii tu nie widać, won ta groza
ścigać nie ściągać za padło się lizać obraża
co komu trzęsło i prysło z bohatera Wera
Pakuję swą książkę o wstążkę doskwiera
ładuj bracie ile wniosę za prosiem u wrocę
i tak się zabrzmiało me swoje ciało co czuwa
Krakow Krakowian moim się wniose za podam
Pogan znam i całuję wszestkim co ujem
czy wystarczy to trochę rozpakowała do pełna
Dawid „Dejf” Motyka