Pandemia

Cytra

 

 
głowa już się nie rozgląda
skalpel błyska w ręku ordynatora
nowy otwór pozwala przeglądać zawartość
 
chirurg przestraja neurony
by nie fałszowała gry pierwszych skrzypiec
odcina początek poznania
 
tuż nad wzgórzem nie poznanego
rutynowe psychomanipulacje /dla zrozumienia końca/
kleszcze zaciski pewność ręki
 
następna
 
okaleczona głowa wychodzi z narkozy
otwiera oczy /już widzi prawdziwą dal/
oddycha /bo nie jest wredna/
 
wirus szajbus /mamrocze chirurg/
nie nadążymy 
a szczepionek brak

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 25 stycznia 2021
anonim