Kuszenie wyszło z mody, słowa zaczęły budować
kolumnadę, sale balowe i pokoje tortur.
Pokornym pełzaniem przemieszcza się widmo
wczorajszych rozkoszy. Miesza niedotrzymane
obietnice z wizjami końca. Krwawa orgia
ku czci Bachusa.
Nie można opanować żalu, płomienie zdążają
w stronę zła, puszczają tamy. Ubywa wagi,
w szafie, pełnej kapeluszy, tli się jeszcze
poranna modlitwa.
Nawet poezja spłynęła,
wraz z porannym biciem dzwonów wstaje nowy dzień.
Zawiedzione postacie błądzą w pustce korytarzy, wydrapują
znaki obecności, obrazy z jutrzni. Nie wierzą w swoje
osierocone marzenia. Trudno zapomnieć, zamazać
przeszłość. Nie być zabawką, kukiełką w teatrze lalek.
Za kulisami – płomienie zdążają w stronę zła.