Z „Poematu o człowieku”:

Andrzej Feret

Z „Poematu o człowieku”:

 

I. Prolog, czyli zapowiedź

 

Wesprzyj mnie Różo, szponem zesłańca,

I pisz mi dłonią złości,

Co bym wyprzedził w śmierci przestworzach,

Ballad wyrwanych z pamięci.

Jakże uronię złych mar wisielczy,

Jak dzieciom odpowiem mową,

Kiedy się lęgnę w pierzaste węże,

A wzbić się w błękity gotowym.

Komu wbitemu w oczy marmurów,

Strachem i ogniem przeminąć,

Zabierz mi Różo oczy zesłańca,

I daruj mi oczy, dziewczyno.

Przeszyły garby wielbłądów sromy –

To sromy biblijny statek,

Przez piaski fali eteru gromy,

smutku rzekomych amen,

Przeszły garbatych wielbłądów rzeki,

Snuły się poprzez piasek,

Jakby ktoś wodzie wołał z głębiny:

Nie płyń! Pozostań!

To źródło zdarzeń!

 

II. Eden

 

Płukały łachy klepsydrami u piaskowych ludów,

Siejąc pośród śmierci czynionych znaków,

A w czarnych duszach przywołanych przodków,

Rzędami układały żółte chabry czyniąc,

Nieraz tkliwiej, kamieniał ławr łożonych laurów,

Aż błysło, spojrzenie w Adama jak w kryształ, zwolnił,

W kraje najkrwawszej potęgi, we jęk gwiazdozbiorów,

A głuszec dzwonów czytał niemo niebo głosząc,

I nie w mocy było mordu pogrzebać i oczu.

 

(…)

 

XI. Wiedzieć co czynić

 

Uwięziony w słońce, mroki – odchodził,

Na wierchach końca, na wierchach nadziei,

Komu strawą duchową zaśpiewał,

Komu strapieniem w dzień głosem wzruszył?

Kto tak mocno w burzach pokarał ziemię,

Wybuchłem zastaniem trwogi kędy morze krwi,

Komu starczyło czasu aby dzień zachować,

Aby jeden biały świt ze świtu zdejmować?

W poetyckim przebiegłym jedynym dnie.

W takie czasy co mową skropione modlitwą,

W takie zdarzenia chodzące na przestrzał,

W takie co mową przemilczą w ostrzach,

Nie wyklęte ze dłoni boga,

Nie patrz co ziemia niesie przestworzom,

Co ulatuje w zastygłe marzenia,

Co ptakom dane w skrzydłach, w nadziejach,

Co nam już nie wybrzydło…

Wspomnij o mnie kiedy dojdę do Ciebie,

Kiedy bym zawitał, a Ty zasłuchana

Bym miał oczami wpatrzyć w to co niebem,

Bym był zasłuchany… wpatrzony…

Powłóczę sobą z czarnego grobu,

Tak ja wpatrzony w miłości słowa,

Rozkruszę czasu chęci,

I zapragnę w moich alkowach.

Przeprowadź w drogach co bym zaniemówił,

Odejmij zwątpienie, tak i mnie zachowaj,

Po szlakach w człowieczych zwątpieniach,

Bym szybował…

Przekroczę Twoje morza com opisał,

I ziemię czarną przekopię,

W ogrodach obejmę komuś usta,

I w sercach się zatopię.

We trwogi w nocnych zagraniach,

Przekroczywszy trwogi ze grobu,

W miłosnych czyichś ramionach,

W słowach pisanych z za grobu.

Nie we graniach z krzyży,

To jest jedynie maską świata,

Takim się cały sobą ożywię,

Bym wytchnął i bym się z Tobą pobratał.

Nie prosząc o żadną łaskę,

We glinie jesteś także naczyniem,

Ponoć podobnym człowiekiem,

Zobacz, czy kiedyś zaginę?

 

Straciły się powieki w rwące niebiosa,

W chmurnych przepływach dreszczy,

Komu się snują miłości słowa,

Komu jest świat, że jeszcze?

Przykryły się czerwoną gliną pogrzeby,

W trumnach dębowych zawsze usnę,

Płakały otchłani srome schody,

Bom usnął…

W miłości żem usnął!

We płaczu rozkochany anioł,

Byłem płaczu źródłem,

Komuś zardzewiało prawicy ramię,

Czy tobie? – czy mam ci rzec „przebrzydły”,

W spadku łez w spadaniu we zmowie,

W zapadniętych szczytach,

W chodzącym świętym słowie,

Przebrzydła? Ach! To przebrzydła!

 

XII. Post Scriptum

 

Moje wypowiedzi są słabe, ognia to strzępy,

Granic i słońc umiłowanie, ja nie święty!

Opadły zasłony w kroplach krwawych znamion,

We drganiach przejętych – twoich rosy pytań,

Jakim jestem w ramionach moich zasłuchany,

Mnie ramionami ciebie dotykać!

Bym usnął cały we tobie ogarnięty,

Nie jestem, wiesz miła – święty.

Jeno lasem zasmuć mi kochaniem,

Echem jestem twoim, wybieraniem,

W rosie stóp twoich śpiewam dla ciebie,

W samotni ty mnie zbawisz,

Twoim niebem!

 

3 – 7 lipca, 2017

 

 

fb: Andrzej Feret

 

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 6 lutego 2021