mężczyźni zeszli z płótna
zostało samo światło
cienie poszły za nimi
widzę jak znikają w zaułku
niosą zabytkową broń
której nikt się już nie boi
zwykli mieszczanie
niezmienieni wiekami
wchłonie ich nocne miasto
ślady butów zapiszą nieobecność
pani w jasnej sukni trwa
samotna między blaskiem
teraz i godzinę śmierci
każdej