Wieczorami jest mi coraz zimniej
fotel mam zmyślony z widokiem
trochę gwiazd jak żyrandole
znów zaszczekał pies
palę na balkonie —
gdzie są teraz twoje usta
jeśli nie na moich
w obłoki dymu odchodzą drzewa
na czarnym tle pociągi
przejeżdżają nieczynną stację
i sypie pierwszy spóźniony śnieg
pachnący świerkiem