W relacji ciała z duszą, która się poddała i była zimna, odrodziła się nieoczekiwanie silna więź. To brak poszanowania do własnego życia, paradoksalnie doprowadził do wzrostu szacunku, dla siebie i swojego bytowania. Oby tylko nie przesadzić z tą chęcią istnienia. Już raz udawałem, że nie widzę. Kurwa, tyle się dzisiaj mówi o wszechobecnej znieczulicy. Zaczynam mieć wątpliwości — czy, to polepszenie stosunków, wyjdzie nam na dobre.