Zobacz, jak spieszy się świat. Mgliste postacie, mokre
chodniki, bruk ulic, pogubione pakunki do nieba. Powietrze
zieje chłodem, znika ostatnia dorożka. Coś się kończy,
umiera.
Na planecie Wenus nastaje cisza. Wielkie słowa są bez
znaczenia, gdy szmaragdy rozsypują się w pył, tracą blask,
zmieniając w popiół domysły zimne jak lód. Cząstki wnikają
głęboko, plamią.
Kłamstwa tak lekkostrawne, że obietnice stają się niczym.
Obumierają liście, pozostaje zapach spalonej ziemi. Zbyt
wiele chciałem. Uodporniłaś mnie na wszelkie żywioły.
Szukanie samotności to nie ucieczka, a sposób przetrwania.
Wolę suszę niż topienie nadziei.
Jeśli coś jest suche, to niewiele z tego pożytku. Pisz... zawsze ktoś odnajdzie wspólny mianownik.