WIERSZE WALENTYNKOWE (2020 r.)

Andrzej Feret

WIERSZE WALENTYNKOWE (2020 r.)

 

POCAŁUNKI I

.

Czy pani dzisiaj sama?

Nie! mam pana

Ja również czasem czekam

I często cały dramat

Z wieczora aż do rana

.

A Pani czeka długo?

Codziennie trzy godziny

A potem jestem sama

Gdy pana nie ma – dramat

.

A gdy jest więcej czasu

I nocy nie ubywa?

Czy pani jest dostępna?

Czy często pani bywa ….

.

Nie! Nie mój nastrój

Dla pana jestem jedna

I panu dosyć często

Pobywać - jeden powód

.

A ja przepraszam panią…

Czy czasem coś nie szkodzi

I czasem może pani

W pytaniach cała brodzi?

.

Nie lubię kiedy muszę

Dość często – ale nie

I nie – lecz chyba pana

Zapytam kiedy chcę?

.

W pytaniach jestem czasem

Jak lek na jedno zło

Że może pan jest właśnie

Bo ja mam w sobie coś …

.

Czy pani lubi czasem

Zagubić się na złość

I czasem pana złowić

Na lek jak jedno zło?

.

Nie lubię łowić licha,

A pan to licha powód

I nie jest pan jak lek

Na wszelkie moje drogi

.

Wiadomo – pokój pusty

I kiedy biała ściana

Pan się mi gdzieś wciąż włóczy

I nie ma pana, proszę pana

.

I pana poszukuję

Gdzie pan jest – bo tak chcę

I pana punktualność

W me usta – pan to wie

.

Bo proszę pana już

Minęła czwarta osiem

A pan obiecał wczoraj

O czwartej dla mnie podejść

.

I pana punktualność

Jest dla mnie nie do przejścia

A pani nie na żarty

Czas od czasu zmienia ….

.

I co dalej, proszę pani

Czas uśmiecha się ustami

Proszę pani jest jak czerwień

Pani ust

.

Słucham zatem jestem falą

A pan idzie czy pan musi

Jestem wcale rozebrana

Chyba że pan się nie skusi …

.

POCAŁUNKI II

 

Czy jaka jestem nie wie pan

No powiem panu dorosła

Ale konkretna cielesna

To wszystko panu od dam to

 

Pana na głowie na mokro

Rozwieję włosy bez sensu

Powiem że może samotna

Ale dla pana na zdjęciu

 

I kiedy żółty koralik

Pozapinam na szyi to

Panu postawię kabałę

Aby pan więcej nie mylił

 

Nic za nic pytam łzy jak tusz

Że temat nade wszystko ja

Bez zapomnienia nałożę

żółte kalosze i pójdę

 

W jeden temat aż aż że aż

 

POCAŁUNKI III

 

Jesteś dzisiaj tak prawdziwa

Wszystko w tobie jest prawdziwe

Nawet rzęsy tak prawdziwe

Krople z oczu zapatrzone

 

Nuda nie jest dzisiaj prawdą

Podam pani krem z truskawki

Kilka chłodnych płatów lodu

Rozbierzemy również chęci

 

Zapalimy rano w piecu

Postawimy barszcz z skwarkami

Kwaśne mleko wprost z lodówki

Obłożymy czereśniami

 

Potem nalejemy wino

Na altanie wśród szampanów

Postawimy czarną płytę

Czarny winyl białych sadów

 

I będziemy słuchać sadów

Z czarnej płyty winylowej

I będziemy sady wdychać

Wśród poduszek atłasowych

 

13-14 lutego, 2020

 

fb: Andrzej Feret

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 14 lutego 2021