Obiecałem sobie rzucić papierosy
Miał to być pierwszy dzień bez tytoniu
Wróciłem ze sklepu, w ręku Lucky Strike
Powroty bywają długie i krótkie, zauważ
Kiedy spotkasz na drodze kruka
W śnieżnobiałej oprawie, wskaże ci liścia
Suchy, brązowy, niczym gałązka bez życia
Takie są Lucky Striky, niegdyś głośna Bonanza
Żałuję że znalazły miejsce w mojej kieszeni
Imperium Osmańskie porywało zacnych ludzi
Nie chcieli wracać, do jednolitych drzwi
Do których też nikt nie chciał wchodzić
Za nimi szerzyła się religijna tożsamość
Ludzi udających moralny kręgosłup
Kiedy kończą się kulturotwórcze religie
Ludzie dalej szukają ziemi obiecanej
Nie wiedząc, że tą ziemią, są oni właśnie
Kiedy namnażają wyobraźnię przodków
Gdzież więc jest te jedenaście gwiazd?
Co służyć miały nowym pokoleniom?
Tam ci ja powiem jedno...
Chłopic zawsze sika, w jedno sedno...
Reszta jest tajemnicą
Wbrew pozorom Nicze
też co miał do powiedzenia
Mithri to pluskwa, Michał Polak to gnida – jak fajnie być nikim...."
...odpowiedziało zero
- ciekawe że na PP tak nie kozaczysz trzymając ryja w poduszce.