nie …
nie jest mi wszystko jedno
bo do knajpy już nie pójdę
i żegnać nie zamierzam nigdy
tylko łaknę
wraz z Twoim Imieniem
i piszę wciąż listy
i czekam na Twoje gdy przyjdą
nie rzucę już wszystko na zawsze
bo nie jest mi wszystko jedno
po tym co było nie zwiewne
bolesną ciasnotą po cichu
a gdybym poszedł do knajpy …
nie – nie chcę o tym rozmawiać
powiem Ci w tajemnicy:
wtedy zapalę w kominku
usiądę sobie w kąciku
pomyślę że myślisz o mnie
ze świerszczem sobie pogadam
i spiszę znów list mój cichy
ze świerszczem napiszę muzykę
i będę słuchał melodii
którą do Ciebie stęskniony wysyłam
więc czekam z utęsknieniem
a bukiet kwiatów polnych co kochasz tak
czule
załączam
i mówię dobranoc do jutra
PS.
posiedziałbym z Tobą przy lampeczce wina
bo mi strasznie tęskno Twojego dotyku
męki są ogromne i wielkie niemoce
oczy moje wzeszły jak słońce o wschodzie
jak noc … jedna to za mało i tysięcy braknie
łzy – a łez już nie ma są różowe myśli
i skronie są w pulsie nieco rozpalone
nie ma też żalów ale straszne bóle
gdy tylko pomyślę serce moje tłuką
mą duszę biedną targają demony
a konwalie kwitły dzisiaj na rabacie
nie to przebiśniegi i żółte żonkile
pójdę do ogrodu i zerwę je w bukiet
i poślę dla Ciebie – mam cichą nadzieję
może uratujesz z tej straszliwej męki
boleśnie Cię kocham
cóż to za udręki i co to za dramat
istna męka Pana i studnia głęboka!
17 lutego, 2021
fb: Andrzej Feret