Po przebudzeniu spokojnie oddychaj.
Obmywaj dłonie w deszczowej wodzie, słuchaj mowy ptaków.
Język nie sparzony gorącym słowem,
pozwoli aby usta zwilgotniały od smaku delikatnych kwiatów.
Nadaj imiona drzewom, głaszcz wschodzącą trawę.
Bose stopy zostawią ślady twoich czystych myśli.
Nic nie mów, modlitwa najbliższych skruszy twarde bruzdy
zalegające w twoim sercu, tak w sercu.
Bo dusza już dawno pękła od nadmiaru miłości, której nie potrafisz okazać
albo nienawiści, której nie możesz oddać, bo nie masz nikogo
kto przyjmie twoje rozgrzeszenie.
ostanie wersy mało logiczne,
skoro pękła z nadmiaru czegoś, to dawniej był nadmiar czegoś, a nie teraz