by ścieżki błogosławić miłością
biegła po szczęście więc biegła po trawie
tak cicho tak zielono po oczach biło
i kładąc dłonie i oczy miłosierne
tęsknotą bezsłowną pijana była
białe bzy szemrały do czarnych
a ona już niczego nie pragnie
jeno tej drobiny ciszy dla kogoś
i którędy? – pytały stokrotki niezerwane
a deszcz padał kropla po kropli
zraszał włosy ich dużo i wiatr dotykał
i biec mogła bo wciąż biegła dalej
po trawie wśród bzów prowadziła ścieżka
ciężkie krople składały pocałunek
na policzkach przykrytych różowym makijażem
dzień pochmurniał to znów się zaczynał
biegła więc po zielonej trawie
wśród bzów biegła czarnych i białych
czasem źdźbło jedno szepnęło... kocha
biegła dalej czasem wytrwale na ślepo
a deszcz padał i padał a czasem śnieg sypną
a gdy biec już nie miała siły
to szła wciąż szła dalej wciąż dalej
i w tej dali widziała tą jedną daleką chwilę
i fragmencik bieli jak kąsek wytrwały
bo czekała gdy biegła lub szła
na kropelkę nie łezkę jeszcze nienazwaną
na tą chwilkę maleńką od nie kilku już tęsknych lat
tylko od zawsze wyczekiwaną
20 lutego, 2021
fb : Andrzej Feret