Dziś piszę ruiny dawnej świetności,
Jutro budynek wzniosę nad chmury.
Spojrzę na miasto już z samej góry
I stwierdzę - trzeba iść na ulice.
Wśród ludzi przyziemnych będę dobę,
Spać pójdę i majaczyć będę przez sen.
Tak prześpię noc jedną i jeden dzień
I w niebo strzelę, w Boga - na pokaz.
I umrę z myślą, że byłem wszędzie,
Przed śmiercią ostatni wiersz napiszę
I wiersz ten testamentem będzie,
By zgodę wśród piszących usłyszeć.
Ach! Zgoda - słowo tak piękne wszakże.
A tyczyć będzie się wszystkich poem,
Że wolno pisać w swym stylu własnym
I wszystkim może się inne podobać.
Bo wolno,
A wolność jest święta.
I tylko głupcy chcą iść jedną drogą.