tak przykro zostać pośmiewiskiem, będąc sobą
W potrzasku między rozsądkiem a wałem napędu
postanowiliśmy osiągnąć nirwanę
i rozpierdolić ten las z rozpędu
pomiędzy ostatnimi pniami jest ścieżka wieszczy
ocean liści zapada się bo jest sztorm akurat
mech szepcze, a wrzos wrzeszczy
a ty widziałeś spierdalającego lemura
niczego tak nie ma jak pustki w sercu
co jak pustka w baku, prześladuje zawzięcie
wytrzebmy, przetrzebmy, na potrzeb kobiercu
bo trzeba mieć hobby, trzeba mieć zajęcie
moja twarz bywała dłuższa niż linki do wyciągarek
ale tutaj stopy pod kilem nie życzę – mielizny raczej na wieki
za rozbiór monolitu horyzontu pni w którym odnajdywałem siebie
niech kolce dzikich róż przebiją wasze pancerne powieki
czasami mam taki sen że z drugą grupą psycholi
wśród mrocznej mózgu ciszy ale z husarską swadą
nie patrząc w celowniki, nie zważając że boli
zanim ci pierwsi ich zastrzelą, drudzy ich rozjadą