Jesteśmy pyłkiem na skrzydłach motyla,
a tyle dobra ile oka mgnienia,
gdy nagle wiosna ramiona uchyla
i w gwiazdozbiory marzenia zamienia.
Jesteśmy wiatrem rozbuchanym latem
i tyle ciepła ile ludzi wokół,
gdy świat nas pyta: czemu jestem światem,
którego nie stać na najświętszy spokój?
Jesteśmy liściem, który upadł w trawę,
i tyle szczęścia ile bratniej duszy,
gdy jesień wie już że na dobrą sprawę
do wiosny nie da się nikogo zmusić.
Jesteśmy wszystkim i dlatego niczym,
gdy wiatr kołysze naszych losów listki
po to by wiarę w nadzieję przeliczyć.
Jesteśmy niczym...
I dlatego wszystkim.