Głuchy Krzyk

Szczelina



Głęboko we mnie siedzi ból, tylko czasem się wydobywa.
Wciąż biegnę, szukając przez łzy swojej wąskiej ścieżki.
Jak uwięziony owad, chaotycznie obijam się o ściany swych uczuć.
Błądzę.
W szale strachu, ślepo szukam wyjścia.
Nagle płachta żalu spada na moją twarz...
To smutki innych.
Już całkiem oślepłam.
Kolejna kropla chaosu spływa po moim policzku,
Żłobiąc w nim wyraźną bruzdę.
Nie ma dla mnie powrotu do jasności?
... nie.
Otaczają mnie!
W długim korytarzu ich głowy płoną ,
Niczym żywe pochodnie .
Czasem rozświetlają mrok,
Abym mogła ujrzeć ich zastygłe w cierpieniu twarze.
Niektóre jeszcze żyją.
Leżą w brązowym błocie ze sztyletem w tyle czaszki,
Lub kolcami wbitymi w skronie, oczy i policzki.
Na czołach, ktoś uparcie ryje obrazy z ich przeszłości, znaki.
Można w nich dostrzec część nędznego szatana.
Dźwięk lejącej się po ścianach cieczy, Tylko czasem przebija się
Przez ogrom okrzyków przeszywającego bólu.
Wciąż ich słyszę.
Przeraźliwie wrzeszczą
Z narastającego strachu przed śmiercią.
Krzyczą do mnie.
Nie mogę im pomóc!
Biegnę przed siebie, przeciskając się przez mokre szczeliny.
Tracę świadomość, duszę się.
I...
Zaatakowała mnie!
Jasność!
W oślepiającej światłości, patrzę na swoje odbicie w źrenicy zła.
Widzę tylko czerwień,
Bo korytarz płynął we krwi cierpiących.
Pozostała tylko ona...
...czerwień.


Katarzyna Zięba


Szczelina
Szczelina
Wiersz · 25 lutego 2002
anonim