niby podobni, a jednak całkiem inni, szlachetnie wdzięczni
przecie dwie krople wody z wód prawdziwie wydobyci
obudzeni otuleni
oburzeni za dwa ziarenka piasku w pestek pomarańczy zasuszają miastu
z woni opaleni w słońcu gasną w cieście wypieczeni ponaglają
i to dają przemoknięci za pasterza poskromieni w swą pamięci trwają
natarczywość rozrzucają rozpromieni świat co za słońca znają dni
w piedestale ambaras przetacza się myśl ma, jakoś ta znana ci
błazna za dwa i reszta ta nic nie da moja ma, która dla włoski pysk
Dawid "Dejf" Motyka