nie daj się sprzedać

Yaro

pandemia zwoła wypalone dusze 

w miejsce cuchnącej Gehenny 

 

 

mamona przesłania ślepca oczy 

w budowie świątynia słońca 

 

miłość usycha niegdyś oaza 

widziana fatamorgana za dnia 

błyskiem pryzmatem w oku 

 

wydarte miłosierdzie z głębin 

samolubnej nicości pragnień 

 

człowiek szuka człowieka 

choć są pod tym samym niebem 

 

dookoła gołe białe czaszki 

główki makówek pachną opium 

psy kąsają szczerzą ostre zęby 

wychudzone głodne zwierzęta 

 

wykopane groby blisko centrum 

krzywd nie wybaczy otchłań kosmosu 

 

uderzenie pioruna jasne 

podzieli skruszy to co pod swetrem bije 

 

na ustach maski burki sznurują wolność 

błądzę ulicą szare betonowe oczy 

drzewa dogaszają zwęglone łyko 

 

człowiek szuka domu w nowej 

rzeczywistości która odwraca kota ogonem 

 

nie będzie dobrze pobłądzeni nie żyjemy 

gorzej nie będzie tylko dlaczego 

 

potrafimy kochać w chwili gdy 

gasną światłą gdy jest za późno 

 

świat ukrywa prawdę która skruszy 

kajdany dla swobodnej oceny

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 24 kwietnia 2021
anonim
  • Konrad Koper

    · Zgłoś · 3 lata temu
  • Mithril
    "główki makówek pachną opium"...........................nie. makówki i opium, to dwa różne zapachy, a nawet trzy.

    · Zgłoś · 3 lata temu