w kieliszku zamiast wazonu lśnią dni
nic może jakby nie było warto
ciut garść przyłożyć wrócić do normy
ot rękawiczkę porzucić prawą
z lewej samotny dym... tytoniowy
nadal przedsmakiem i zapomnieniem
może zejdziemy gdyż schodów dużo
osiądziem razem pośród siwizny
i tak zwyczajnie nalejesz wina
mówiąc że jeszcze jeszcze skrwawimy
a ja wyleję nieśmiało słowa
może samotność już poza nami
zawołam również tak bez powodu
zakutam palce zasupłam skąpo
myśli o śmierci jak dzień za dniami
uchylon szedł dnem kieliszka dołem
by pouchylać to co ukradli
bóg raczył zepsuć gdy przy śniadaniu
brak jest znów Ciebie wśród złotej żółci
jak to i owo co nam upływa
zatrutym mostem nie roztańczonym …
14 maja, 2021
Andrzej Feret