za rogiem budynku
sprzedam życia kawał
za igłę ostrą
jak krawędź krzemienia
wypijmy za zdrowie
za dbanie o mnie
za cichą śmierć
za nasze samobójstwo
za wasze dobro
za ciepło po ciemnej stronie
za znaki na ziemi i niebie
nowy początek zaczynam w piątek
ład idealny
bez grzechu
bez granic
tyrani początek
zasłania oczy niewiniątek
podążasz za tłumem
ruszaj w przeciwną stronę
w księdze życia imiona zapisane
niektóre na amen wymazane
wyczekuj przyjdą
męki niecodzienne
przymknij powieki
wyczuwalny spokój duszy
zmącony wodą niedopicia
zagraj z diabłem w pokera
przegrywa gdy dobiera
ze stołu zwijaj wszystko
on w gniewie płonie ogień goreje
tak bywa bracie że
ci na szczycie
z nadejściem Wenus
zbudzenie na dnie
każdy karmi własny świt
widzimy świat inaczej
bywał lepszym żyjmy normalnie
dopomóż nam by iść do przodu
dość tych walk
bez sensu nieprawd
chcemy żyć
poczuć spokój
wewnętrzny luz