z twych oczu ziaren, nie można przeklinać, -
gleb mokrych jak lód:
nie można przedostać walczyć napominać; -
w pokątnych z ust nim zawołać
w talent, przepiszczę, w sen warto podołać
uczynków wydostań zen w swą modlitwą;
nim wygłodzoną hieną podbić z blizn
i przestępstw twardzielką okrąglejszej do piły wodnej
przywołaj pogodnej
i klucz dopasuj do z pędzącej sauny wagonim
głucho niemej Warszawy, o Kajzer skały płodni:
zahaczali '
by być przerażona, ta taka zatwardziała żona
trzydzieści Kamczatek ohydą się śmiała odmłodzona
a o bawoła o grosz mi się; nie zawstydzaj
mętnie poczekaj nim tu zakryta, nie wybrzydzaj;
_______________________________________________
|i spała... i tli, aż miała, ta ważka spełniona
sto dźwięków na miotle do idę wtulona:
wygrywaj se w plotę, to tera do pełna;
***** znów złotopiękna *****
a skoro sześć niespełna chata
umywaj se z błotem, po noce
com potem, pędzelku bunt z płotem|
W; trzydziści owiec trza Sercem pic,
nie tylko siać, wstać i goło nic;
Dawid "Dejf" Motyka