nie umiem zatrzymać słów wijących się w między myślami
płynę z nimi jak liść
na wiotkiej fali
wytykam sam sobie nieścisłości i potknięcia
ale co z nimi
gdy już się właśnie same napisały
tykam lwa szczerości, który jednak sen ma ciężki
w końcu wlezę mu prosto w paszczę
kłapnie
i nie będzie czego żałować