Wykradziony pandemii

hopeless

Pewnie tego nie przeczytasz, ale co mi szkodzi – napiszę.
Jadę tam, siódmego września. Przyjedź. Czas ucieka,
a wspomnienia nie chcą odejść w niepamięć. Nie sposób
z tym walczyć, i… niemożliwe zapomnieć.

 

Rozważałem wybranie się w inne miejsce – jest ich wiele,
może nawet dużo ciekawszych, ale nie było tam ciebie. 
Daję sobie szansę, ostatnią – bo po nas choćby potop.
Pani w rezerwacji miała bardzo miły głos. 

 

Ucieczka do przodu, to bezcenny czas.

 

hopeless
hopeless
Wiersz · 27 maja 2021
anonim