oplecione dłońmi włosy
głaz dotykają gałązki bluszczu
słowa mieszam z kroplami deszczu
moczy dni pada dziś
rozstanie zawisło w powietrzu
pachnie bzem
wiatr porwał bociany z końcem sierpnia
zdanie pozostało dlaczego podzielił nas czas
dlaczego dobrze układało się w ciepłym gnieździe
zawsze coś pęka sękiem w drzewie
słowa w słojach zwinięte
gdzieś na dnie muzyka cicho brzmi
skrzydłami malowane powierzchnie
eter przestrzeń pomiędzy rozstaniami
w sercu bruzdy na duszy nieprzespane noce
kolor oczu niebieski dni szare
zdjęcia wyblakłe skóra blada
znikam na polanie jak echo wśród kniei
nie przejmować się będzie dobrze
po drugiej stronie lustra wystarczy miejsca