Światło

Bartłomiej Dusza

Pewien miłościwy Pan
Drugiemu Panu zgasił światło.
A przecież ten drugi Pan
nie był jeszcze taki stary.
Mógł jeszcze trochę posiedzieć
w jasnym pokoju.

 

I teraz musi błąkać się w ciemności.

 

A miłościwego Pana to nic nie obchodzi.
Nie ma litości,
A miał być wyrozumiały i cierpliwy.

 

Teraz drugiemu Panu, 
By dać trochę światła,
Trzeba świeczki zapalać.
I kłaść je na zimnym betonie.

 

I w zasadzie nie wiadomo
czy ten drugi Pan to światło widzi.
Czy w chwili, gdy zgasło światło,
nie zgasł czasem i on. 

 

Bartłomiej Dusza
Bartłomiej Dusza
Wiersz · 2 czerwca 2021
anonim