Mendoza

marzena

 

 
Piszę ten wiersz na paragonie od jubilera
jest jeszcze ciepły
w Mendozie zapalają lampy, drewniane stoliki
przyjmują krople deszczu, czerwcowe
ciepłe od oddechów, ten na przeciwko
biały człowiek ma rumieńce na twarzy i gładkie dłonie
jest ciepły, jak jego sytość i pełne usta
żyje by jeść
czy je by żyć
może zasnę głodna bez czyjegoś uśmiechu
może twarde mięso będzie się trawić
całą noc
tak długo aż obudzę się bez pośpiechu
poczekaj niedługo zgasną lampy
zamkną drzwi Mendozy
dlaczego mamy sobie odmawiać
udawać pragnienie, wystarczy
że za ścianą będą się kochać, a na dole robią
grilla, wszyscy są głodni
kochają by żyć
czy żyją by kochać

 

marzena
marzena
Wiersz · 5 czerwca 2021
anonim