noszę w sobie ból zamiast kilku afgańskich kul
co miesiąc płacą rentą nie zwariuję na wszystko brakuje
poświęciłem życie ojczyźnie poświęciłem zdrowie
poświęciłbym więcej ale za dużo straciłem nie miałem drobnych
było nas wielu sobie podobni bracia łączyła nas chęć przeżycia
chwytaliśmy życie nie za ogon staliśmy na baczność przed wami
machałaś do mnie nie na pożegnanie
zawsze na powitanie kochanie
teraz mój karabin rdzewieje gdzieś w magazynie
nie pragnę walczyć pragnę nas obronić
ciągnie się życie jak ogon kota zatrzaśnięty między drzwiami
wypijam kieliszek za tych co po tamtej stronie
zginęli niesłusznie na obcej ziemi wypijam drugi odchodzę
mam dość kłamstwa dość uroczystości defilad
fałszywych rozmów i mówienie że w kraju nic się nie dzieje
nie potrafię spać gdy szlochasz do poduszki ściskasz
przytulasz małe rączki
ucieknę tylko nie mam gdzie zamieszkać wszystko zajęte
rezerwacja na ewentualność nie dla wszystkich luxus
nie dla wszystkich życie płynie jak film w kinie
mi się po prostu nie układa jest nas wielu oszukanych
zawsze w biało czerwonych barwach orzeł w koronie
Pan Jezus na krzyżu zawsze przy nas w pobliżu
co czuła Jego matka gdy widziała jak Syn się oddala
umiera lecz nie umiera prawda powstaje po trzech dniach
musisz w to uwierzyć jak każdy z nas wierzy
niesie ziarno
pełne usta słów ważnych dla narodu
gdy wokół pełno kręci się wrogów