obłuda

Yaro

moje życie to

trzysta sześćdziesiąt pięć dni

rok w rok

czas zatacza koło

bezlitośnie chłoszcze

 

 

świat otacza myśli

jak gmach szklanej instytucji

praca dom

znaki i nakazy

 

kolejny prezydent otrzyma nagrodę Nobla

za humanitarne zakończenie wojny

sztandar na maszcie łopocze nieznośnie

dla mnie za wysoko

 

zamykam oczy

gdzie ja jestem

chyba śnię

 

rok za rokiem

krok w krok stukot kół pociągu

ciągną ludzie

do nierządu do nałogu

prosto na gehenny dno

 

idąc na przeciw w masce Zorro

za tych co po tamtej stronie

cisza smutek po kłopocie zamilkli

nie mów nic

ani słowa

to jest właściwa droga

 

wypełniony mózg półprawdami

poukładamy by odejść w nieznane

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 25 czerwca 2021
anonim