Byłem jak skała
rzucili mnie w tłum
i tłum mnie ukamienował
Podniosłem się z ziemi
przecięty na pół
by złożyć siebie od nowa
Byłem jak szyfon
rzucili mnie w rój
i rój mnie rozerwał na strzępy
Podniosłem się z ziemi
zmielony na pył
wbijając w niebo wzrok tępy
Stałem się Bogiem
rzucili mnie w plebs
i plebs mnie powiesił na krzyżu
Starty na miazgę
rozdarty na dwoje
zstąpiłem labrysem ze spiżu