nie ma już starodawnych symboli
przestały ważyć
lżejsze od najlżejszych myśli
ulotniły się z lasów
dzisiejsi kapłani nie znają drzew
betonowe totemy spiętrzają wodę
Indianie znajdują groby dzieci
który bóg na to pozwolił
przecież łagodniejemy
upchani między ekrany
możemy tylko gryźć własne języki
plujemy krwią nietoperzy
wspólny chuj do obcej cipy
dupy szczypią niepokornych
stajemy się
na progu drzwi
po których została
ledwie dziurka od klucza
zawieszona w mętnym powietrzu