Byłem w parku,szukałem miłości
Ubrany w spływającą matetrię płaszcza.
Biegałem.
Podchodziłem-uciekałem
chodziłem-ciekałem
dziłem-kałem
Chcę miłoścj,nie strachu
Dziwne.Spierdalaj zboczeńcu
Poezja kłamie,łagodzi ból
Kocham cię.
Ja ciebie też
Mam wielkie oczy.Strach ma wielkie oczy.
Czy ja się boję?-------Nie!
Gdy ich dotykam-bolą
Pływają w fiolecie.Muszę
uważać,mogą utonąć
Nie poddam się!pójdę tam znowu.
Tym razem zapnę płaszcz i
siąde na ławce.
kornel
Wiersz
·
26 marca 2000
-
monikadobrze piszesz człowieku.chociaż pomysl nad swoim życiem.