Literatura

Aguirre (cykl) (wiersz)

Gabriel Korbus

Pytanie do Aguirre

 

Z umierającego Indianina broczyła gęsta krew,
Leżał u stóp niezwyciężonego konkwistadora.
Umierający Indianin zapytał Aguirre
„Skąd w tobie tyle wiary?!”
Aguirre zdjął spodnie i pokazał mu penisa
I zarżnął go nożem.
Wiara bierze się z niewyczerpanego życia.

 

Aquirre

 

To Aguirre powinien być czczony,
Bo powiedz – czy wolisz biegać z nożem po polach
I wsadzać penisa w usta kobietom?
Czy może wolisz być Indianinem,
Zniewolonym, przerżniętym i skazanym na śmierć?

 

Druga twarz Aguirre

 

Aguirre w końcu wróci do Hiszpanii,
Do swojego drewnianego domu na Cykadowym Wzgórzu,
W chwale i słońcu prawdziwego Boga,
Przyniesie głowy Indian
I garście pełne złota.
Aguirre będzie dobrym człowiekiem,
Zbuduje katedrę i klasztor,
Przytułki dla biednych, nikt już nie będzie głodny,
Zbuduje uniwersytet, żeby ludzie mogli poznawać świat,
Da żółtą suknię i złotą kolię swojej siostrzenicy.

 

Będzie miał potem portret z siwą brodą,
Bo są po prostu ludzie święci i straszni zarazem.
Co za smutny kres wielkiego człowieka.

 

Koszmar Aguirre

 

Aguirre budzi się czasami w środku meksykańskiej dżungli,
Ciągle ma ten sen,
Siedzi w swoim drewnianym domu na Cykadowym Wzgórzu
I ma przed sobą swoją siostrzenicę,
Jest w żółtej sukni i ma złotą kolię na szyi,
Budzi się spocony, jak mógłby przecież przestać palić Indian żywcem!

 

Piękno Aguirre

 

Mądrość jest cenniejsza niż złoto
I Aguirre wiedział o tym, gdy pakował
Zabrane na pamiątkę, zasuszone głowy pozabijanych Indian,
Ale jego długie, puszyste włosy były jak ze złota,
A jego tygrysia twarz błyszczała w promieniach słońca.

 

Aguirre jest zbyt twardy

 

Aguirre to silny mężczyzna,
Złapali go raz Indianie,
Przykuli jego długie ciało do skały,
By sępy wydziobały mu genitalia,
A mrówki oczy,
By Złote Słońce spaliło mu skórę.

 

Ale ptaki bały się skubać jego nagiego ciała,
A mrówki jego jasnoniebieskich oczu,
Bóg Słońca natomiast i tak był po jego stronie.

 

Złoty człowiek

 

Aguirre - taki człowiek, złoty człowiek może wszystko,
Może przepłynąć ocean wpław
Albo chodzić boso po gwiazdach,
To żywa apoteoza życia samego w sobie,
Jedni ludzie umierają, inni po prostu żyją wiecznie.


przysłano: 6 sierpnia 2021 (historia)

Inne teksty autora

Poemat o Annie
Gabriel Korbus
Psychodelik 9
Gabriel Korbus
Psalm Złotego Chochoła
Gabriel Korbus

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca