Oto wieczór. Jak z pamięci chmury spłukane złotem
w kształcie malin — odpływają różami
o kamienny brzeg rozbija się jezioro
żaglówka wpływa do przystani
w niskim błękicie miodowy zmierzch
ostatnie spacery z psami
plusk wody i ktoś woła imię
i na drugim brzegu światła centrum
jakby martwe serce ktoś poruszył
jakby na twojej dłoni położył swoją dłoń
oto rozpalone miasto gasnące żarem betonu
a ja śnię muzykę
śnię dźwięki gitary
balladę którą zanucił jakiś romantyk
w nocnym klubie