Oj - ta matka

Irena Świerżyńska

Oj - to czoło pomarszczone

ciągle myśli - czemu  - tak

czas rozjaśnia srebrem skronie

dusza wznosi marzeń lot

 

cisza spokój dłonie gładzi

tu przytuli tam pomoże

noc ułoży plany w głowie 

ranek zapał pędzi w drogę.

 

Jeszcze drepcze chatę budzi

szczęścia szuka radość dzieli

jeszcze myśli  -  tyle tego

gdzie odnajdę świat dobroci.

 

Tamte czasy - twoja bieda

ciągle blisko kwitły skały

sama w bólu czy tęsknocie

duch malował szaty złote.

 

Po  - co komu tamte loty

a  - no  - przecież  -   jest i czeka

daj i ogrzej talerz cały  -  ono, ono

ty  - do boku.

 

Trzeba gładzić pąki młode

one nową siłę niosą

aby owoc śmigał pełnią

musi poznać wczesną rosę

 

płyń do przodu szukaj wiary 

nie zatrzymasz wielkiej fali

strumyk zwolni zmyje kamyk

i przytuli korzeń stary.

 

Radość w sercu zbierze plony

ciepłe słowo strąci pył

dobra dusza muśnie kwiatem

uśmiech został 

zawsze  -  był

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 15 sierpnia 2021
anonim