zapadam się tonę w świecie
pochłania mnie dlaczego płaczesz
pachnie deszczem kałuże ciepłej wody
uśmiecham się mówisz depresja dręczy
wyciągam dłoń byś
nie utonęła
nie pogrążyła się
uśmiechem zarażaj innych
zachłysnąłem się w tobie
świat rzuca cień ja nie mogę
drzewa patrzą prosto w oczy
z krzyża Chrystus zaraz skoczy
powiem pochwalonym bądź
poda dłoń czy zabierze nas stąd
mam dość obcych miejsc
dość poznawania miejsca zamieszkania
ludziom odbija szajba
momenty opętania
choć Keyti pokażę ci wschód słońca
przykryj dziurawym kocem
życie co zakwita zaraz po przebudzeniu